Najnowsze komentarze
Nacjonalista do: Kim jest stunter?
Trochę prawdy w tym jest, ALE każd...
Dobrze mówisz! Teraz każdy wielki ...
Łukaszstuntrider do: Kim jest stunter?
Prawda! Jak na razie jestem w tym ...
Gość2 do: Kim jest stunter?
Zdaję sobie sprawę, że nie wszystk...
tadziksjz do: Kim jest stunter?
no? dość mocne słowa!! ale racja!
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
Moje linki

22.10.2008 13:42

Masters of Dirt

Wszystko zaczęło się tak nagle. Ledwo otrzymałem ofertę pracy w redakcji i już czekał mnie pierwszy wyjazd. W pośpiechu dokończyłem sprawy bierzące i udałem się w podróż... O 6:23 mój pociąg relacji Głogów - Katowice stawił się przy peronie 1. Zająłem miejsce w przedziale i ruszyliśmy. Ciągle zastanawiałem się, co mnie czeka na miejscu. Nowa praca, nowi ludzie, nowe doznania. Szklane dachy hal produkcyjnych mijane po drodze, zatopione w nocy przypominały mi wulkan tuż przed wybuchem. Jadą dalej, mijałem kolejne miejscowości, lasy i pola. Pola idealne, ułożone gładko, niczym prześcieradło w najdroższym hotelu...
Ogarnął mnie pewien smutek. Kiedyś, jadąc pociągiem wiedziało się, że poznane osoby będą nowymi znajomościami na wiele lat. Obecnie, każdy kogo spotkałem był przedstawicielem pokolenia które nazywam pokoleniem MPtrzy - są to ludzie bez twarzy, bez jakiejkolwiek podróżniczej osobowości. Jadą, ślepo zasłuchani w otumiające dźwięki trendowych stacji muzycznych, podawanych jak na tacy, tacy która z dobrą muzyką ma naprawdę mało wspólnego. Wszyscy Ci, z pokolenia MPtrzy jadą razem ze mną w przedziale i udają, że ich nie ma. A może nie chcą wcale być?

Pobyt w Katowicach okazał się dla mnie niesamowitym przeżyciem. Generalnie to mój „pierwszy raz” z Katowicami. Od razu po szybkiej ewakuacji z pociągu kupiłem plan miasta – tak, tak... Myślałem, że poszukiwania Spodka zajmą mi mnóstwo czasu a tu niespodzianka. Od razu po opuszczeniu dworca Spodek wyrasta przede mną... Zanim udałem się do niego, pozwoliłem sobie zaszaleć i wydrukować oraz zalaminować świeżutką, nową legitymację prasową ścigacz.pl – niestety, okazało się, że wykonanie tego jakże trudnego technicznie zabiegu poligraficznego zajmie uprzejmemu Panu równo godzinę czasu. No trudno, korzystając z wolnego czasu oddałem się lekturze książki w towarzystwie katowickich gołębi, mieszkańców, być może turystów. Jednym słowem usiadłem na ławce przy fontannie i nawet kropiący deszcz nie odciągnął mnie od książki, no bo co innego robić w mieście którego się nie zna i jeszcze się na coś czeka?

Po godzinie odebrałem legitymacje i udałem się do Spodka. Tego mniejszego Spodka – dokładniej do pubu „Spodek” czy tam „pod Spodkiem”. Po podróży marzyłem jedynie o kawie, no i na taką też tam wstąpiłem. Na miejscu szybki kontakt z Alonzo, że jestem już na miejscu. Ten z kolei dopiero startował z Warszawy, ale nie pozostawił mnie na pastwę losu – przekazał mi numer do Poochiniego który już jest w Katowicach.
Szybko dopijając kawę podążyłem do hotelu Etap, gdzie Poochini już na mnie czekał.
Pochini był pierwszą osobą którą poznałem z redakcji i już od razu wiedziałem, że dobrze trafiłem! Ludzie z którymi miałem okazję się zapoznać okazali się normalnymi, mocno zakręconymi ludźmi z którymi pomimo znajomości od 5 minut można przegadać całe życie!
Tak, właśnie tak... Cały stres nagle pozostał w hotelowym pokoju razem z plecakiem, a może to przez klimat który otacza to wszystko?
Co do imprezy w Spodku nie ma co się rozpisywać, wszystko spisałem w relacji na ścigacz.pl i tam też Was odsyłam...


Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>